Las tropikalny

Vitani

Mogę w czymś pomóc ? - spytałam z lekkim uśmiechem.

Kalia

Możemy wracać?-Spytałam zniecierpliwiona
Znasz droge?
Ja mu się jeszcze do tej jego paskudnej grzywy dobiore będe wyrywać włos po włosie,niech go tylko znajde.

Shadow

*przed oczami migało mu całe życie, postanowił zaszyc się gdzieś przed Alteą i juz nie wychodzić. W ostateczności wlazł na wysoki baobab i oglądał wszystko z góry*
Ja ta Kalie kiedys powiesze na własnym ogonie *mruknął*

Kalia

Ty lwe złaż na dłó mamy do pogadania-Krzyknełam widząć jego ogon zwisający z gałęzi.

Vitani

Dobra koniec... idziecie czy nie ? - spytałam.

Kalia

Ide...-Powiedziałam,żałując,że tam nie weszłam

Vitani

Shadow złaź z tego drzewa... - powiedziałam.

Kalia

Dobrze mówisz-Powiedziałam wyciągając pazury

Shadow

Nie ! *krzyknął i wlazł wyżej* Ja nie zlezę, będę polował na ptaki i spał w gałęziach ! *krzyknął widząc z przerażeniem trójke lwic rzadnych zemsty*

Vitani

Kalia schowaj pazury xD Proponuje sojusz ^^ - powiedziałam.

Shadow

Mów dalej *odrzekłem i przełknęłem głośno ślinę na widok pazurków* xD

Kalia

Nigdy-Powiedziałam oblizując sie.
Shadow złaź zginiesz,albo nie ja tam moge wejść!

Vitani

No więc Kalia uspokój się trochę i nie rządaj zemsty, a ty Shadow złaź z tego drzewa, się pogodzicie i pójdziemy do domu ^^ - powiedziałam.

Shadow

Taaa... do domu... *rzekł patrząc na lwicę rządną zemsty* Chyba na lwi cmentarz...

Kalia

Ok ja moge z nim iść,ale on będzie szedł z tobą,a rozprawie sie z nim jak z tąd wyjdziemy <albo wcześniej>