aaa4
Dołączył: 31 Maj 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:35, 27 Cze 2017 Temat postu: niczego |
|
|
odeszla do niskiego, dwumetrowej szerokosci lustra i obrocila glowe, potrzasajac nia lekko, by odslonic oczy.
Zaszla w tobie niejedna zmiana, Mavro Chang, powiedziala do siebie.
Stworzenie, ktore patrzylo na nia, bylo w istocie osobliwe dla wszystkich, z wyjatkiem jej i Joshiego. Mowiac prawde, musialy uplynac lata, zanim poprosila o lustro; wtedy dopiero, gdy zaszla w niej zmiana.
Po pierwsze, odlacz konczyny od korpusu drobnej kobiety. Nastepnie uloz go w pozycji poziomej twarza w dol, unoszac biodra kobiety na wysokosc metra nad ziemia, a bark na wysokosc okolo szescdziesieciu centymetrow. Teraz dodaj odpowiednio proporcjonalne nogi mula z przodu do barku. Dodaj dwie zadnie nogi, takze mula, lecz niechaj beda one calkowicie "ludzkie", wysmienicie pasujace do pozbawionego owlosienia, pomaranczowego torsu. - Kazda z czterech nog bedzie zakonczona kopytem. Zastap kobiece uszy dlugimi na metr uszami oslimi, obciagnietymi ludzka skora. Rezultat wywiera wieksze wrazenie, jesli uswiadomic sobie, ze niegdys kobieta ta miala niecale sto piecdziesiat centymetrow wzrostu, a wiec uszy faktycznie sa dluzsze niz korpus. Teraz, jako koncowy akcent, u nasady kregoslupa dodaj konski, siegajacy do ziemi ogon. To ostatnie, to prezent wyniesiony - jakze dawno temu - z przyjecia Antora Treliga na Nowych Pompejach. Takiej wlasnie transformacji Mavry Chang dokonaly koty z Olbornu.
Nie przeszkadzalo jej, ze wlosy utrudniaja patrzenie; gdy maksymalnie podniosla glowe, jej wzrok siegal zaledwie trzech metrow. Nauczyla sie przykladac mniejsza wage do zmyslu wzroku i bardziej polegac na innych organach, szczegolnie uszach. Chociaz jej sluch nie byl lepszy od dawnego, to mogla operowac kazdym uchem niezaleznie, dzieki malym miesniom w skorze na glowie.
Przeszla do zewnetrznej, zadaszonej czesci zagrody, przyblizyla twarz do ziemi i zlapala zebami plachte skory. Szarpnela, by odslonic niezdarna, skorzana torbe, ktora nastepnie uniosla do gory w zebach. Ambrezjanie utrzymywali jej zeby w doskonalym stanie.
Przy podnoszeniu ciezkiej sakwy potrzebne jej byly jedynie miesnie szyi. Stawiajac przednie nogi po obu stronach torby, ustami i nosem otworzyla ja szeroko, tak by mogla zmiescic sie jej twarz. W srodku znajdowalo sie pokrojone, gotowane mieso, zimne, lecz jeszcze swieze. Jadla jak pies. Kiedy skonczyla, zdolala zamknac torbe, umiescic ja ponownie w dziurze i nakryc.
Co miesiac Ambrezjanie zostawiali niewielkie plastykowe, zamykane na klapke torebki, wypelnione papka bez smaku. Nigdy jednak ich nie przyjela. Takie postepowanie uzaleznialo ja od innych i nie potrafila tego zniesc na dluzsza mete.
Podeszla do malego strumienia z lodowata woda, ktory przeplywal przez zagrode zdazajac do niedalekiego morza Turagin. Opuscila twarz, pila dlugo. Lodowatosc przyniosla calkowite orzezwienie.
Zadnego uzaleznienia przez dlugi okres czasu, pomyslala z zadowoleniem. W tym szesciokacie zyli prymitywni ludzie. Rdzenni mieszkancy mieli smagla cere, negroidalne rysy i krepa budowe. Tak jak i ona, mieli dlugie, czarne wlosy. Poczatkowo tubylcy siali miedzy soba poploch opowiesciami o zyjacej we wlasnej zagrodzie Bogini Zwierzat, ktorej sam juz widok zamienia w zwierzeta. Oczywiscie, bardzo dlugo nie miala ochoty nikogo [link widoczny dla zalogowanych]
widziec, wolala rozczulac sie nad soba w odosobnieniu. W koncu jednak zaczela wychodzic poza obreb zagrody, czasami na plaze. Podparta, mogla stamtad ogladac wspaniale gwiazdy. Pozniej udawala sie i w glab kraju, lecz robila to zawsze w nocy, by nie przysporzyc sobie klopotow. Jesli nie liczyc moskitow i innych owadow, nic jej nie doskwieralo, nie bylo tutaj drapieznikow, ktore moglyby ja niepokoic, a tubylcy obawiali sie ciemnosci.
Naturalnie musiala jednak kiedys natknac sie na kogos i pierwsze spotkanie okazalo sie katastrofa. Od razu domyslili sie, ze patrza wlasnie na opisane w opowiesciach zwierze, i przerazilo ich to tak bardzo, ze jeden naprawde padl niezywy, a reszta dostala pomieszania zmyslow.
Zrozumiala wtedy, ze najpotezniejsza sila czarodziejska sa wlasne przekonania.
Tak wiec, na poczatku, zachowywala ostroznosc. Posiadala translator, mogla zatem ich zrozumiec, a oni ja, chociaz urzadzenie nadawalo dziwne brzmienie jej glosowi.
Efekt byl wlasciwy. Podobna do Ambrezjan, lecz nie Ambrezjanka, a cos innego: bogini!
Oczywiscie w koncu oswiadczyla tubylcom, ze jesli beda jej sluzyc, to sie im ukaze, a oni od tego w najmniejszym stopniu nie ucierpia. Kiedy wreszcie wkroczyla w krag ogniskowych swiatel, niesamowita jak upior, postapili zgodnie z jej nadziejami. Padli na twarz, oddajac boska czesc.
Ostrzegla ich, ze mowienie o tym Ambrezjanom niesie ryzyko jej gniewu. Nawet doniesienie o tym innym plemionom grozi sciagniecie na siebie losu gorszego od smierci. Jej plemie dochowalo wiary. Nalezeli do wybrancow bogini i upajali sie tym.
Mavra zazadala ofiar i je otrzymala. Cale gory zapasow pozywienia skladano teraz na progu zagrody; takze i tyton. Te rzadkie w Swiecie Studni liscie byly w wysokiej cenie. Oczywiscie Ambrezjanie zabierali lwia czesc zbiorow, miala jednak teraz cos na handel z przyplywajacym co miesiac statkiem dostawczym w zamian za przedmioty, ktorych pragnela bardziej niz zaopatrzenia, obecnie przewaznie niepotrzebnego.
W zamian za tyton zaloga statku przynioslaby jej wszystko, czego tylko by zazadala. Poniewaz Glathriel byl szesciokatem nietechnologicznym, maszyny nie wchodzily w rachube, lecz z ksiazek geograficznych i poradnikow jezykowych mozna bylo korzystac. Nauczyla sie czytac w kilkunastu pokrewnych jezykach i przebrnela przez wszystkie wydane w tych jezykach publikacje na ten temat.
W chwili podjecia jedenastej proby ucieczki byla prawdopodobnie najwiekszym wsrod zyjacych autorytetem w dziedzinie wiedzy o zyciu w Swiecie Studni, jego geografii i geologii. Czesto wracala do przeczytanych ksiazek, obracajac kartki nosem i jezykiem, tak ze staly sie niemal nieczytelne. Nawet po przejsciu przemiany nie przerywala chciwego czytania; byl ta jedna z niewielu czynnosci, ktore wlasciwie ja stymulowaly.
Udzielala tutejszym mysliwym porad w sprawie pulapek na zwierzyne, co pomnozylo ich lupy, i proponowala sposoby wyrobu nowych nietechnologicznych broni. Glathriel, oczywiscie, odplacili jej jeszcze wieksza czcia. Ambrezjanie stali sie podejrzliwi, lecz niewiele mogli w tej sprawie zrobic. Sytuacja zaszla za daleko.
Nagle, pewnej nocy, niedlugo po tym, jak dokonala sie jej [link widoczny dla zalogowanych]
zmiana, zauwazyla dziwna lune od strony wioski. Zajawszy dogodna pozycje, obserwowala plonaca chate i krzyczacych ludzi. Uratowano tylko jednego, malego chlopca o powaznie poparzonych rekach i stopach.
Rozkazala przyniesc go do swojej zagrody, po czym wystrzelila mala race, sygnal dla Ambrezjan. Jeszcze jeden przyklad boskiej magii.
Lekarz z Ambrezy przybyl i zbadal chlopca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|