Śmiertelny wąwóz

Masqarada

usiadłam przy drzewie - niema co płakac żyjue.. żyje.. jeszcze żyje... - powiedziałam

Santiago

przyszedł jak zobaczył Marine usiadła na kjrawędzie dalej od niej

Shanti

O matko, wyjdzie na to, że jestem mazgaj paskudny *powiedziała urywanym oddechem, otarła łzy i zaśmiała się urywanie*

Santiago

spojrzał w dół

Snow

I będziesz żyć ! <powiedział, podszedł do niej>

Masqarada

Shanti nigdy tak niemów czasem jesteś mądrzejsza od każdego a płacz każdy moze się wyplakac - powiedziałam i nawet niepatrząc na Draca poszłam

Shanti

*poszła za Snowem, nic nie powiedziała, tylko pokiwała głową na potwierdzenie*

Santiago

przygotował sie do skoku

Masqarada

szłam ale widząc że Draco chce szskoczyć krzyknełam - CZASEM DO ŻYCIA WYSTARCZĄ DWA SŁOWA!

Heidi

Draco ! Nie rób tego ! Kocham Ciebie! Jak skoczysz , to ja też ! Bo niby po co miałabym żyć sama ? NIE RÓB TEGO ! - zaczęła płakać.

Santiago

westchnął i taki mi gto nic nie da - powiedział i usiadł - każdy ma o mnie złe zdanie nie chce tak żyć - powiedział i skoczył

Shanti

Draco ty padalcu *odwróciła się i wrzasnęła na lwa* Masz Heidi, masz partnerkę, masz życie przed sobą. Ty niegodziwcu *gotowało się we mnie* Jak śmiesz ?! Jak mozesz wogóle coś takiego ... *nie skończyła, ze złymi błyskami w oczach złapałm lwa za ogon i usiadłam uparcie*

Shady

Przybiegłam
-Nie no te wąwozy trzeba zakopać ile lwów chce się zabić. To nie rozwiązanie na problemy-powiedziałam i objełam Heidi

Heidi

- Nie ważne , jakie inni mają o Tobie zdanie ! Ważne , że ja Ciebie kocham i mamy siebie na wzajem ! Pomyśl : będziemy razem do końca życia , ba , może nawet się doczekamy lwiątek . Chcesz teraz wszystko stracić ?

Shanti

*zaparła się wszystkimi łapami i trzymała hardo ogon lwa* jaja ci urwę a wciągnę z powrotem *warknęła przez zaciśnięte zeby*